“Nauczyciel” był zły, że lekcja, która miała
być okropna, stała się bardzo fajną lekcją. Dzieci wybiegły na korytarz, a
“nauczyciel” zaczął rozmawiać z dyrektorem.
- Widzę, że dzieciom bardzo podobają się pana
lekcje - rzekł dyrektor.
- Może... - odpowiedział ze złością w głosie “nauczyciel”.
- Czy myślał Pan kiedyś o wyższym stanowisku? Na
przykład wicedyrektor?
- Nie.
“Nauczyciel” zastanowił się przez chwilę - "Może gdybym był wicedyrektorem mógłbym sprawiać, że lekcje w całej szkoły byłyby okropne!"
- Proszę? - zapytał zdziwiony dyrektor.
- Nic, nic.
- To co takiego pan mówił?
- Nic ważnego.- powiedział “nauczyciel” -
myślałem tylko... Co kupić w sklepie po pracy.
- Dobrze.
- Wracając do naszej rozmowy o wyższym
stanowisku... - rzekł “nauczyciel”.
- Chciałem powiedzieć, że nasz wicedyrektor
przeszedł na emeryturę i...
- Tak! - krzyknął bez zastanowienia “nauczyciel”
- Co pan powie, żebyśmy za tydzień około 16:15
urządzili zebranie dla nauczycieli i ogłosili pana nowe stanowisko?
- Oczywiście!
Zadzwonił dzwonek na lekcje. Nauczyciele poszli do innych kla,s a klasa Tadka miała jeszcze jedną lekcję, a mianowicie język angielski. Po lekcjach Tadek poszedł do babci.
- Jak tam w szkole, Tadku? - spytała babcia.
- Wszystko OK! - odpowiedział Tadek – Lekcje z
czarownikiem były super!
- Tadku, ile razy ci mówiłam, że to nie żaden
czarownik, tylko zwykły nauczyciel. Może nie najmilszy, ale jednak.
- Babciu, ale ja mam dowody! On chciał nam pokazać, jak zmienić chomika w żabę!
- Tadku, wiesz jaki on jest. Pewnie chciał wam dać
nadzieję, że można czarować, żeby potem wam było przykro, że to nieprawda.
- Wcale że nie! - krzyknął Tadek i ze złością
wybiegł z domu.
Babcia pobiegła za nim. Oczy miała całe we łzach. Nagle usłyszała, że
chłopiec przestał biec. Tadek wpadł na mamę, która akurat wracała z pracy.
- Co się stało? - spytała mama.
- Babcia mi nie wiery, że mój nauczyciel to
czarnoksiężnik! - krzyknął chłopiec ze łzami w oczach.
- Spokojnie, ja ci wierzę. - powiedziała mama.
Mama Tadka wiedziała, że
mimo, że tak samo jak babcia w to nie wierzy, to mówiąc tak, poprawi humor synowi.
"Czarujący" wicedyrektor ;-)
OdpowiedzUsuń