niedziela, 29 listopada 2020

Rozdział VI (Emanuel Michalak) - wersja B

     Następnego dnia Tadek poszedł do szkoły. Kiedy skończył zajęcia, postanowił odwiedzić babcię, żeby jej wszystko opowiedzieć.

    Podczas gdy Tadek próbował jej wszystko wytłumaczyć, babcia zaproponowała, że pójdzie razem z nim do domu i sprawdzi, co tak naprawdę się stało. Kiedy tak szli, babcia spytała:

- Dlaczego twoja mama tak naprawdę zamieniła się w kota?

Tadek zaczął od początku:

- Najpierw z moim kolegom znaleźliśmy książkę czarnoksiężnika. Później zabrałem ją do domu, usiadłem na łóżku, w pokoju panował mrok. Otworzyłem ją na losowo wybranej stronie i wypowiedziałem zaklęcie. W tym momencie zobaczyłem jasne światło, spojrzałem na drzwi, a w nich pojawiła się mama. Spytała dlaczego w pokoju jest tak ciemno, a ja zamiast odpowiedzieć, przypadkowo rzuciłem na nią zaklęcie i w tym momencie stała się bardzo dziwna rzecz, zamiast mamy w drzwiach pojawił się kot              

    Zdumiona babcia spytała:

- Czy próbowałeś poszukać inne zaklęcie, żeby ją odczarować?

- Oj babciu, wiele razy z kolegami  próbowaliśmy i na nic.

    Kiedy tak szliśmy i rozmawialiśmy, w końcu dotarliśmy do domu. Zaraz po wejściu ukazał się wielki bałagan. Na podłodze panował chaos - porozrywane poduszki, porozbijane wazony, wszędzie leżała ziemia z przewróconych doniczek. Nagle przez pokój przebiegł kot. Babcia aż krzyknęła.

- Spokojnie babciu, to właśnie mama.

     Wtedy dotarło do babci, że ta cała historia jest prawdziwa. Tadek westchnął, wziął kota i spytał:

- Mamo, czy to ty zrobiłaś ten bałagan?

- Tak - odpowiedział kot głosem mamy .

- Ooch, mamo…

- Musimy to jakoś posprzątać - zaproponowała babcia.

- Dobrze - odparł kot będący mamą.

I wtedy wszyscy zaczęli się głośno śmiać. Tadek obiecał babci, że znajdzie sposób na odczarowanie mamy.

Rozdział VI (Anna Lewandowska) - wersja A

Tadkowi pozostała ostatnia szansa na odczarowanie mamy. Musiał poprosić o pomoc złego czarnoksiężnika. Nie chciał tego robić, ale nie miał wyboru. 

Następnego dnia po lekcjach wraz z kolegami postanowił udać się do czarodzieja. Nie wiedzieli, gdzie on mieszka, więc ukradkiem poszli za nimOkazało się, że jego dom mieści się nad rzeczką opodal krzaczka.  Weszli do jego komnaty, w której było mnóstwo mikstur i garnków, a w powietrzu unosił się dym i kurz.  

Magik zgodził się pomóc, ale pod jednym warunkiem... Odczaruje mamę Tadka, jednak w zamian za to Tadek ma zdobyć magiczną żabę, której rechot niszczy wszystko co kolorowe. Dzięki tej żabie zły czarnoksiężnik mógłby w końcu się zemścić na ludzkości.  

Okrutny czarodziej zwrócił się do chłopca: 

- Magiczna żaba jest szczelnie ukryta na dnie swarzędzkiego jeziora. By ją wydostać, musisz przyjść nad jezioro o północy i wypowiedzieć następujące zaklęcie: 

Hokus pokus 

Mora mora 

Niech żaba 

Wyjdzie z jeziora 

- Czy spełnisz moją prośbę? - dodał magik 

- Tak - odpowiedział Tadek. 

Przerażony chłopiec pobiegł do domu. Widział, że może uratować kochaną mamę, ale co z ludzkością? 

piątek, 13 listopada 2020

Rozdział V (Jakub Stochaj)

      Tadek, gdy wrócił do domu, to zjadł obiad i  pobiegł do pokoju. Zajrzał do księgi złej magii i otworzył na przypadkowej stronie, a gdy wypowiedział na głos  zaklęcie,  do pokoju weszła mama, czar poleciał na nią i zamieniła się w kota.

    Tadek bardzo się zdziwił i był smutny, że tak przypadkowo się stało. Próbował różnych zaklęć aż opadł z sił i zasnął na łóżku. Gdy spał,  przyśniła mu się pewna myśl, że może zbierze swoich kolegów i poszukają zaklęcie, które odczaruje mamę znowu w człowieka. 

      W poniedziałek po lekcjach zaprosił do siebie kolegów i pokazał księgę i mamę w postaci kota. Na szczęście koledzy powiedziel,i że pomogą.

- Wreszcie przyszedłeś Stasiu? - powiedział Tadek.

-Tak już jestem, coś się stało?  -odpowiedział Staś .

- Niechcący zaczarowałem mamę w kota.

- Rozumiem, że mam ci pomóc w odczarowaniu mamy?

-Tak.

     Następnego dnia ostatnią lekcję mieli z czarnoksiężnikiem. Na koniec lekcji Tadek po raz kolejny  zaprosił kolegów do domu i powiedział, że na szczęście jego mama  umie mówić.

     Próbowali różnych zaklęć, ale na próżno. Raz mama zmieniała się w lisa, raz w kameleona, a raz nawet w strusia. Wszyscy byli zmartwieni taką sytuacją. Dzieci pracowały bardzo długo, aż zastała ich noc. Zaniepokojeni rodzice kolegów zaczęli się zbierać przed domem Tadka. Niestety rodzice zabrali swoje dzieci do domu. Tadek został z tym problemem sam. Nadal był  bardzo smutny z tego powodu, bo chciałby odczarować mamę.

wtorek, 10 listopada 2020

Rozdział IV (Martyna Fergińska)

 

    Nareszcie weekend! Tadek leniwie otworzył oczy i ucieszył się, że w końcu sobota. Nagle usłyszał głos mamy:

- Tadku, śniadanie!

- Już idę - odpowiedział leniwie Tadek. 

   Gdy Tadek usiadł do stołu mama zapytała:

- Co będziesz robić dzisiaj ? Masz jakieś plany ?

- Dzisiaj ładna pogoda, może pójdę po Stasia i pójdziemy koło rzeki - odrzekł Tadek.

- Tylko uważajcie na siebie i wróć na obiad - odpowiedziała mama.

- Dobrze mamusiu! - odpowiedział Tadek i ze smakiem zjadł śniadanie.

     Zaraz przed południem chłopiec poszedł po Stasia i razem wyruszyli nad rzekę, gdzie świetnie się bawili. Zrobili sobie zawody, kto znajdzie kamień o najdziwniejszym kształcie. Nagle Tadek wrzasnął:

- Zobacz Stasiu, co to może być?

   Wśród krzaków wystawało coś dziwnego...czerwonego i grubego.

- Hmm … sprawdzimy? - zapytał lekko przestraszny Staś.

- No to zobaczmy, co to takiego - powiedział Tadek.

     Po wydobyciu tego z krzaków i odgarnięciu z piasku okazało się, że to ogromna księga. Kiedy zajrzeli do środka, domyślili się, że to księga złej magii. Były w niej czary i zaklęcia, ale wszystkie złe. Nagle Tadek powiedział:

- A może to jest księga czarnoksiężnika, który kiedyś tu mieszkał w wielkim zamku i chciał zawładnąć całym światem?

- Co zrobimy z ta księgą? - spytał Staś.

- Nie wiem, a może gdzieś ją na razie schowamy? - odpowiedział Tadek – tylko gdzie?

- Może zabiorę ją do domu i ukryję gdzieś? - wymyślił Tadek

- Dobrze, schowaj ją głęboko pod łóżko, a kiedyś ją jeszcze poczytamy - zgodził się Staś.

-Teraz już muszę iść do domu bo zaraz obiad - powiedział Tadek.

     Chłopcy zabrali księgę i udali się do domu. Tadek, nic nie mówiąc mamie, przemknął do swojego pokoju i schował księgę pod łóżko, przysypując innymi rzeczami tak, aby jej nikt tam nie odnalazł...

środa, 4 listopada 2020

Rozdział III (Maria MIkołajczak)

 

     “Nauczyciel” był zły, że lekcja, która miała być okropna, stała się bardzo fajną lekcją. Dzieci wybiegły na korytarz, a “nauczyciel” zaczął rozmawiać z dyrektorem.

-       Widzę, że dzieciom bardzo podobają się pana lekcje - rzekł dyrektor.

-       Może... - odpowiedział ze złością w głosie “nauczyciel”.

-       Czy myślał Pan kiedyś o wyższym stanowisku? Na przykład wicedyrektor?

-       Nie.

“Nauczyciel” zastanowił się przez chwilę - "Może gdybym był wicedyrektorem mógłbym sprawiać, że lekcje w całej szkoły byłyby okropne!"

-       Proszę? - zapytał zdziwiony dyrektor.

-       Nic, nic.

-       To co takiego pan mówił?

-       Nic ważnego.- powiedział “nauczyciel” - myślałem tylko... Co kupić w sklepie po pracy.

-       Dobrze.

-       Wracając do naszej rozmowy o wyższym stanowisku... - rzekł “nauczyciel”.

-      Chciałem powiedzieć, że nasz wicedyrektor przeszedł na emeryturę i...

-       Tak! - krzyknął bez zastanowienia “nauczyciel”

-     Co pan powie, żebyśmy za tydzień około 16:15 urządzili zebranie dla nauczycieli i ogłosili pana nowe stanowisko?

-       Oczywiście!

     Zadzwonił dzwonek na lekcje. Nauczyciele poszli do innych kla,s a klasa Tadka miała jeszcze jedną lekcję, a mianowicie język angielski. Po lekcjach Tadek poszedł do babci.

-      Jak tam w szkole, Tadku? - spytała babcia.

-      Wszystko OK! - odpowiedział Tadek – Lekcje z czarownikiem były super!

-     Tadku, ile razy ci mówiłam, że to nie żaden czarownik, tylko zwykły nauczyciel. Może nie najmilszy, ale jednak.

-      Babciu, ale ja mam dowody! On chciał nam pokazać, jak zmienić chomika w żabę!

-    Tadku, wiesz jaki on jest. Pewnie chciał wam dać nadzieję, że można czarować, żeby potem wam było przykro, że to nieprawda.

-      Wcale że nie! - krzyknął Tadek i ze złością wybiegł z domu.

    Babcia pobiegła za nim. Oczy miała całe we łzach. Nagle usłyszała, że chłopiec przestał biec. Tadek wpadł na mamę, która akurat wracała z pracy.

-       Co się stało? - spytała mama.

-       Babcia mi nie wiery, że mój nauczyciel to czarnoksiężnik! - krzyknął chłopiec ze łzami w oczach.

-       Spokojnie, ja ci wierzę. - powiedziała mama.

    Mama Tadka wiedziała, że mimo, że tak samo jak babcia w to nie wierzy, to mówiąc tak, poprawi humor synowi.