czwartek, 29 kwietnia 2021

Rozdział XXI (Alicja Wawrzyniak)

 W ten sposób pani Anna rozpoczęła pracę w szkole. Okazała się bardzo miłą nauczycielką. Co się jednak stało z czarnoksiężnikiem? 

  Otóż Tadek i Staś postanowili zniszczyć czarodziejską księgę, aby nie wydarzyło się już nic złego.  

- Ale co z nią zrobimy? -spytał Staś 

Tadek myślał, myślał i rzekł: 

- Najlepiej to chyba ją spalić! 

- Masz rację! 

Powiedzieli o wszystkim mamie i razem rozpalili ogień w kominku, do którego wrzucili księgę. W tym momencie rozległy się trzaski, krzyki i różne błyski. Krzyczał czarnoksiężnik, który w tym czasie utracił swoją moc. Okazało się, że po spaleniu księgi, zamienił się w dżdżownicę i do dzisiaj przekopuje grządki w ogrodach.  

Hurra! krzyknęły dzieci.

To wspaniale, że skończyła się ta koszmarna przygoda! Życie w domu i szkole powróciło do normalności, a świat nadal pozostał piękny i kolorowy.  

KONIEC 

czwartek, 22 kwietnia 2021

Rozdział XX (Emilia Surdyk)

 - O tak, w końcu doszłam do domu, zrobię sobie ciepłą herbatę. A może by tak uczyć wychowania fizycznego?

Gdy Ania zjadła kolację, uszykowała dokumenty.

- Pora iść spać - powiedziała zmęczona Ania.

Następnego dnia w dobrym humorze pojechała zawieź dokumenty do szkoły

- Dzień dobry, panie dyrektorze.

- Dzień dobry, pani Aniu, widzę, że przyniosła pani potrzebne dokumenty.

- Tak, tak, przyniosłam. I chciałam powiedzieć jedną rzecz.

- Jaką? - powiedział zdziwiony dyrektor.

- A… no właśnie pomyślałam tak, że może warto uczyć wychowania fizycznego tylko, że nie mam kwalifikacji.

- Żaden problem, możemy puścić panią na kurs wychowania fizycznego.

- Byłabym zadowolona, gdybym mogła.

- To dobrze bo właśnie panią przyjmuję do tej pracy.

- TAK! Bardzo panu dziękuję, że mnie pan przyjął.

- W takim razie od jutra pani zaczyna kurs.

- Dobrze.

- Jeżeli ma pani jeszcze coś do powiedzenia, to proszę mówić.

- Nie, już nic nie mam do powiedzenia. 

- Dobrze, to do widzenia, miłego dnia.

- Do widzenia. Dziękuję nawzajem-  powiedziała radosna Ania i poszła w słoneczną pogodę do sklepu. 

wtorek, 13 kwietnia 2021

Rozdział XIX (Włodzimierz Rutawski)

− Więc pani nie ma dokumentu?

− Nie, panie dyrektorze.

− To skąd mam pewność, że pani jest nauczycielem.

− Eee…...no nie wiem, ale jutro mogę przynieść.

Dyrektor stwierdził:

− Jeżeli do jutra nie przyniesie pani dokumentów, nie będę mógł pani zatrudnić, przyjedzie inny pan i mu zaproponuję pracę.

− Jaki?

− Aaa...  to ściśle tajne.

−A nie da się jakoś mnie i tego pana wcisnąć.

   Dyrektor spojrzał na dokumenty i sprawdził kto obecnie pracuje. I po pięciu minutach powiedział:

− A więc, niedługo idzie inna pani na emeryturę, może panią wcisnę i tego pana też.

− A jaka pani idzie na emeryturę? zapytała pani Ania.

Dyrektor znowu odrzekł, że to ściśle tajne.

− Co? znów ściśle tajne?!

− Pani wie, jaki to obowiązek być dyrektorem?

- A czego będę uczyła? - zapytała pani Anna.

− Wychowania fizycznego - odrzekł dyrektor.

- Co??? ale ja nie uczę wychowania fizycznego, to nie ma już żadnej innej pracy.

− Bez dokumentów nie ma innej pracy - stwierdził dyrektor.

− A czego uczy pan, ten nowy?

− To co pani.

− To już sobie pójdę, powiedziała smutno pani Anna.

       Dyrektor  nie zareagował tylko upił zimną kawę. A  pani Anna szła smutna w deszczu do domu.

wtorek, 6 kwietnia 2021

Rozdział XVIII (Antonina Rutawska)

          Pan Dyrektor spojrzał niepewnie na panią Anię.

- Wezwano nas z powodu nieusprawiedliwionego zawieszenia nauczyciela - rzekła posterunkowa Zatońska.

- Jakiego? - zdziwił się pan Dyrektor

- No… eee… nie powiedziano nam - odpowiedział młodszy aspirant Zieliński.

           Pan Dyrektor uśmiechnął się kpiąco.

- To jakim prawem oskarżacie mnie?

- Zadzwoniono do nas.

- Kto?- wtrąciła się pani Ania

- A skąd mamy to wiedzieć, jeśli się nie przedstawił.

- Nie możecie namierzyć tymi swoimi urządzeniami, kto dzwonił?- spytała.

- Nie ma takiej potrzeby - udzieliła odpowiedzi pani Zatońska.

- Jak nie ma, to do widzenia.

          Nikt nie wiedział co miała na myśli pani Ania, mówiąc „Do widzenia”, ale najchętniej każdy zakończyłby tą bezsensowną rozmowę.

          Dyskutowali tak przez jakieś pół godziny, gdy w końcu doszli do sedna sprawy. Okazuje się, że zwolniono pana Malarczyka, czyli tak zwanego „Czarnoksiężnika”. Dowiedzieli się także, że sam pan Malarczyk wykonał telefon na posterunek. Pan Dyrektor wytłumaczył, dlaczego był zmuszony do zawieszenia. Uznali, że muszą skontaktować się ze sprawcą całego zamieszania, więc zadzwoniono do Czarnoksiężnika, lecz on nie odebrał.

 - Gdzie mieszka pan Malarczyk?- zapytał Zieliński

- Nie wiadomo - odparł stanowczo pan Dyrektor

- Jak to? Zatrudniacie ludzi bez dokumentów?

- Nie, kiedyś miałem jego adres, ale jakimś cudem zniknął mi z szuflady.

- No to nie ma sensu dalej prowadzić rozmowy, ponieważ to nie jest ważna sprawa.

- Do widzenia- pożegnała się zniecierpliwiona pani Ania.

     Policja opuściła gabinet, a pan dyrektor i pani Ania powrócili do swojej dawnej rozmowy.