Pan Dyrektor spojrzał niepewnie na panią Anię.
- Wezwano nas z powodu
nieusprawiedliwionego zawieszenia nauczyciela - rzekła posterunkowa Zatońska.
- Jakiego? - zdziwił się pan Dyrektor
- No… eee… nie powiedziano nam -
odpowiedział młodszy aspirant Zieliński.
Pan Dyrektor uśmiechnął
się kpiąco.
- To jakim prawem oskarżacie mnie?
- Zadzwoniono do nas.
- Kto?- wtrąciła się pani Ania
- A skąd mamy to wiedzieć, jeśli się nie
przedstawił.
- Nie możecie namierzyć tymi swoimi
urządzeniami, kto dzwonił?- spytała.
- Nie ma takiej potrzeby - udzieliła
odpowiedzi pani Zatońska.
- Jak nie ma, to do widzenia.
Nikt
nie wiedział co miała na myśli pani Ania, mówiąc „Do widzenia”, ale najchętniej
każdy zakończyłby tą bezsensowną rozmowę.
Dyskutowali
tak przez jakieś pół godziny, gdy w końcu doszli do sedna sprawy. Okazuje się,
że zwolniono pana Malarczyka, czyli tak zwanego „Czarnoksiężnika”. Dowiedzieli
się także, że sam pan Malarczyk wykonał telefon na posterunek. Pan Dyrektor
wytłumaczył, dlaczego był zmuszony do zawieszenia. Uznali, że muszą
skontaktować się ze sprawcą całego zamieszania, więc zadzwoniono do
Czarnoksiężnika, lecz on nie odebrał.
-
Gdzie mieszka pan Malarczyk?- zapytał Zieliński
- Nie wiadomo - odparł stanowczo pan
Dyrektor
- Jak to? Zatrudniacie ludzi bez
dokumentów?
- Nie, kiedyś miałem jego adres, ale
jakimś cudem zniknął mi z szuflady.
- No to nie ma sensu dalej prowadzić
rozmowy, ponieważ to nie jest ważna sprawa.
- Do widzenia- pożegnała się
zniecierpliwiona pani Ania.
Policja opuściła gabinet, a pan dyrektor i pani Ania powrócili do swojej
dawnej rozmowy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz